Insects Zoo - Kenia / Tanzania 2017

Kolejny wyjazd do Afryki...

Na samą myśl o kolejnej przeprawie z mieszkańcami Czarnego Lądu tylko przewracałem oczami i już sobie przypominałem dwie podróże z poprzedniego roku...
Znowu, mnóstwo nerwów, niedotrzymanych terminów, nie wspominając o ilości zatrzymań, tłumaczeń i łapówkach jakie trzeba zostawić niemal u każdego napotkanego policjanta żeby zwyczajnie dali Ci wszyscy święty spokój... Skoro tak narzekam, to co mnie skłoniło do wyjazdu ? 

Tym razem moim nadrzędnym celem nie był wyjazd jedynie mający na celu umieszczenie mnie gdzieś na odludziu, umożliwiając mi szukanie robactwa, a ... rozpoczęcie prac nad pierwszym w centralnej Afryce Insects Zoo.

Do Afryki polecieliśmy razem z kolegą, odebrano nas z lotniska w Mombasie i właściwie już na drugi dzień zaczęły się prace nad naszym projektem. 

Pierwsza lokalizacja jaką zwiedzaliśmy - Shimba Hills i obszary przyległe. Osobiście miałem cichą nadzieję, że już może w pierwszych dwóch dniach uda nam się znaleźć gatunek modliszki, którego szukałem od kilku lat... Niestety, trafiły nam się jedynie pospolite gatunki takie jak Parasphendale, Pseudocreobotra, Hoplocorypha, Sphodromantis itd. 
Ogółem, nic nadzwyczajnego... W międzyczasie zaliczyliśmy spotkanie z lokalnymi przedstawicielami prawa. Widocznie widok białego paradującego bez koszulki, w desantach, długich spodniach, bandamie i okularach przeciwsłonecznych wydał im się nad wyraz interesujący bo nie obeszło się bez kontroli. Gdyby nie to, że nasz przyjaciel z którym cały ten nasz projekt-zoo rozkręcamy i gdyby nie to że nasz przyjaciel faktycznie posiada odpowiednie zezwolenia i licencje, myślę że zaliczylibyśmy wizytę w areszcie. Na prawdę, nie ma to jak Afryka. 

W kolejnych dniach odwiedziliśmy park Arabuko Sokoke. Na obszarze tego parku występuje cała gama na prawdę ciekawych gatunków motyli nocnych, w tym Argema mimosae. Tutaj akurat obeszło się bez niemiłych spotkań i nawet udało nam się przejechać nocą na trasie Malindi - Mombasa. Wspominam o tym, jako że jest to bardzo niebezpieczna trasa na dwóch 30 kilometrowych odcinkach, gdzie faktycznie cały czas grasują złodzieje specjalizujący się w aranżowaniu wypadków samochodowych a następnie okradaniu ofiar wypadków.

Następnym celem naszego wyjazdu była Tanzania. 
Na trasie do Tanzanii miałem okazję się spotkać ze starymi "znajomymi" , których miałem okazję spotkać po raz pierwszy w 2013 roku. Za dużo się w podejściu co poniektórych osób nie zmieniło...

Obszar Lunga Lunga zaskoczył mnie temperaturą. Po raz pierwszy na prawdę poczułem na sobie prawdziwie palące słońce. Temperatura oscylująca w granicach 38 C, podwyższona wilgotność powietrza i człowiek miał wrażenie że się ugotuje. Zatrzymaliśmy się właściwie przy samej granicy, zaś samą granicę przekroczyliśmy przez rzekę. Żadnych punktów granicznych, żadnych strażników, po prostu dzicz wokół i nic więcej. Nic więc dziwnego że imigranci przybywający do Europy są z góry przyzwyczajeni do takiego typu przekraczania granic. 

W każdym razie, tutaj, na obszarze Lunga Lunga, w końcu udało nam się znaleźć to czego szukałem od kliku lat

Tarachodula pantherina

Niezwykle ciekawy gatunek modliszki, bardzo szybki, drapieżny, nocą zachowujący się niczym nietoperz "łamiąc" się w pół zwisa z gałęzi. Gatunek, który ostatnim razem był widziany w hobby w latach 2003-2004. Także, po raz pierwszy na prawdę byłem zadowolony z wyjazdu do Afryki, nareszcie jakiś sukces. 

Wracając zaś do samego projektu-zoo...

Nie mamy łatwego zadania, to na pewno. Mentalność afrykańczyków, ich zamiłowanie do pole pole ( wolno, wolniej i cholera wie jak jeszcze wolno ), problemy związane z nadgorliwymi stróżami prawa, to wszystko wcale nie przyspiesza procesu finalizacji i otwarcia naszego zoo. Niemniej jednak, jeżeli wszystko dobrze pójdzie, nasza ferma owadów - zoo, zostanie ruszy od lutego 2018 o czym na pewno będę pisał. 

Póki co, kilka zdjęć pierwszych stawianych klatek pod hodowlę owadów.