Malezja 2012

Malezja 2012

Malezja 2012

Pierwszy prawdziwie udany wyjazd backpackerski w moim życiu. Wspomnienia z tego wyjazdu zostaną na zawsze w mojej pamięci.

Serdeczne podziękowania dla Malika za wsparcie i udzieloną mi pomoc podczas pobytu w Malezji.

Po powrocie z Tajlandii, jak tylko doszedłem do siebie i podsumowałem cały swój wyjazd... doszedłem do wniosku że pomimo wielu rzeczy do których z początku było się ciężko przyzwyczaić - będe kontynuował podróżowanie i z pewnością wrócę do Tajlandii po raz kolejny. 

Zaledwie po 2 miesiącach od powrotu miałem już zakupiony bilet na przelot do Malezji. 

Niemal trzy miesiące. Leciałem całkowicie sam, nie mając poczynionych wcześniej żadnych konkretnych planów i rezerwacji. Wszystko chciałem zaaranżować na miejscu. Przed wylotem umówiłem się z wyżej wspomnianym kolegą Malikiem, że spotkamy się w Malezji. 

Pierwszy tydzień spędziłem w Malezji na własną rękę :)

Cudowne uczucie. W przeciwieństwie do Tajlandii, Malezja okazała się całkowitym zlepkiem kultury hinduskiem, chińskiej, islamskiej oraz typowo malajskiej. Coś niesamowitego, czego nie da się opisać i wyrazić w prostych słowach. 

Pierwszych kilka dni spędziłem w pobliżu China Town przy okazji zwiedzając centralną część stolicy.

Później przyszedł czas na udanie się w góry. Moim celem było Cameroon Highlands. Tam właśnie chciałem się dostać do wiosek aborygeńskich Orang asli i rozpoczać swoje modliszkowe łowy.

W międzyczasie dołączył do mnie kolega. Wspólnymi siłami udało nam się znaleźć nareszcie wioskę aborygeńską w której spędziliśmy ponad tydzień czasu. Wioska była położona na obrzeżu dżungli w odległości blisko 20 km od najbliższego miasta. Brak prądu, bierzącej wody, spadnie "na deskach", nie wspominając już o braku jakichkolwiek sklepów czy form transportu... to wszystko było jak kubeł zimnej wody wylany prosto na moją głowę, pełną fantazji na temat podróży i bycia wielkim odkrywcą i poszukiwaczem przygód. Przyznam szczerze - przeszło tydzień czasu mi wystarczył :) jestem jednak mieszczuchem i bądź co bądź możliwość skorzystania z prądu i ciepłej wody jest dość ... miła :)

W każdym bądź razie, po raz pierwszy udało mi się spędzić w dżungli kilka nocy. Żadnych przewodników, żadnych wyznaczonych szlaków - chodziłem tam gdzie chciałem i cieszyłem się z możliwości całonocnego poszukiwania moich owadów. 

Ten moment kiedy pierwszy raz spadnie pająk na twarz albo kiedy w całkowitej ciszy odzywa się jakaś wielka żaba. Tak, dżungla, zwłaszcza nocą , to niezapomniane przeżycie.

Po tym jak w końcu doszliśmy do wniosku, że jednak brakuje nam tej cywilizacji, wróciliśmy do Tanah rata.

W tym miasteczku spędziliśmy... dość sporo czasu :). W międzyczasie udało nam się zaliczyć jeszcze kilka okolicznych wiosek oraz położone u podnóża gór Tapah, oraz Ipoh. 
Mniej więcej w drugiej połowie pobytu w Malezji udaliśmy się tez na wyspę Penang.
Wrażenia na mnie jakiegoś specjalnego ta wyspa nie wywarła co prawda ale nalezy przyznać że nie które fragmenty wyspy były bogate w na prawdę piękną przyrodę. 
Przypomniało mi się coś o czym miałem tutaj napisać... Taka mała rada, postarajcie się nie jeść w barach położonych w niedalekiej odległości od cmentarzy i dworców... Mięso nie miało ciekawego smaku, a po tym jak minęliśmy cmentarz... udaliśmy się od razu do pobliskiej apteki.

Mój pobyt w Malezji, który trwał blisko trzy miesiące, ciężko jest opisać w kilku zdaniach.
Na pewno ten wyjazd był dla mnie największym doświadczeniem w moim życiu. Sama Malezja urzekła mnie swoją przyrodą, dostępnością i tym że faktycznie większość informacji na temat Malezji - była prawdziwa. 

Z pewnością, ten kraj jest warty uwagi i powinien go odwiedzić każdy pasjonat Azji. 
Mnogość wysp, piękne dżungle, bogata fauna i flora oraz niezbyt wygórowane ceny, dobre połączenia komunikacyjne i brak problemów w porozumiewaniu się to tylko kilka powodów dla których warto odwiedzić ten kraj.

Na sam koniec... Coś dla miłośników modliszek :)

  

Muszę się pochwalić, z pewnością jako jeden z nielicznych Polaków, jeżeli nie jedyny, miałem przyjemność doświadczyć "spotkania" z kilkoma fantastycznymi gatunkami modliszek.
Na prawdę, co poniektóre robiły na mnie ogromne wrażenie ... Nie zapominajmy że pod tym kątem jestem totalnym świrem.

 

Do Malezji postanowiłem wracać tak wiele razy jak to tylko będzie możliwe

Related Posts:

Zostaw Odpowiedź

wszystkie pola wymagane

Blog Search

Blog Categories

Latest Comments

Popular Articles

Tags Post